Rozwój nowoczesnych technologii sprawia, że coraz częściej mamy do czynienia z ekologicznymi rozwiązaniami. To trochę tak jak bonus za rejestrację w kasynach, gdzie nakłady na środowisko naturalne już po pewnym czasie częściowo się nam zwrócą. Od lat mówi się o spory zanieczyszczeniach z przemysłu lotniczego. Drobnym krokiem ku poprawie może być P-Volt.

Nadchodzi mały powietrzny elektryk

Do elektrycznych samochodów, autobusów, rowerów czy motocykli zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Teraz powoli inżynierowie przechodzą na wyższy, wręcz podniebny poziom. Jak już wspomnieliśmy, przemysł lotniczy odpowiada za sporo zanieczyszczeń. Choć wprowadzane są coraz bardziej ekonomiczne modele, to jednak nadal zużywają one sporo ton paliwa na każdą podróż. Już teraz poszukiwane są alternatywne rozwiązania, które pozwolą nie tylko na oszczędności, lecz również na większą ekologię. Jednym z takich pomysłów jest P-Volt.

Niedawno mogliśmy się dowiedzieć, że firma Rolls-Royce wraz z włoskim producentem samolotów Tecnam podpisały umowę o współpracy z Widerøe. Jest to największa regionalna linia lotnicza w Skandynawii, której siedziba mieści się w norweskim Bodø. Wszystkie strony postawiły sobie za cel wprowadzenie do seryjnej produkcji pierwszego większego samolotu elektrycznego, któremu nadano roboczą nazwę P-Volt.

Firma Rolls-Royce kojarzona jest głównie z samochodami, lecz to ona odpowiada za silniki w wielu znanych modelach samolotów. Tym razem jej osobny dział Electrical opracowuje system napędowy dla niewielkiego samolotu, który ma zostać oparty na istniejącym systemie Tecnam – Model P2012 Traveler. Rolls-Royce uruchomił swój oddział elektryczny w 2019 roku, kiedy to przejął dział Siemens eAircraft. Włoska firma z kolei już od 2018 roku pracuje nad programem przekształcenia czteromiejscowego samolotu P2010 na napęd hybrydowo-elektryczny. Ma się w nim znaleźć układ napędowy opracowany wspólnie przez Rolls-Royce i Rotax.

Oczywiście na chwilę obecną nie znamy szczegółów technicznych nowej maszyny. Wiemy jednak, że faktycznie ma być ona projektowana głównie z myślą o krótkich trasach w Norwegii. Z racji osiąganych prędkości i wymiarów, jak i możliwości krótkiego startu i lądowania P-Volt będzie zdolny do obsługi wielu małych lotnisk, które właśnie Widerøe obsługuje w całej Norwegii. Jeszcze przed problemami związanymi z pandemią ta linia obsługiwała nawet 400 lotów dziennie na aż 44 lotniskach. Bardzo ważne jest to, że według danych większość tras miała długość mniej niż 275 km. W takiej sytuacji mały i ekonomiczny samolot o mniejszym zasięgu byłby idealny dla Norwegii. Tym bardziej, że tamtejszy rząd już od 2030 roku chce wprowadzenia elektrycznych samolotów, a do 2040 roku miałyby one stanowić aż 80% floty.

Nie wiemy na chwilę obecną także, na jak duże zamówienie zdecyduje się Widerøe. Obecnie ten przewoźnik dysponuje 40 modelami Bombardier Dash 8 oraz 3 Embraerami E190-E2. Prawdopodobnie nowe modele P-Volt zostaną przeznaczone do lotów na północy Norwegii, jak i również wzdłuż długiego zachodniego wybrzeża kraju. To najbardziej dogodne miejsca do korzystania z nowych jednostek lotniczych. Warto jednak pamiętać, że będą to całkiem małe samoloty zdolne do zabrania na pokład do 9 pasażerów.

Dla samej firmy Rolls-Royce może to być jeden z małych kroków do przezwyciężenia kryzysu. Z powodu pandemii w 2020 roku firma zanotowała stratę ponad 4,5 mld dolarów! Zmuszona była przez to do zwolnienia aż 7 tysięcy pracowników. Najbliższe lata nie zapowiadają poprawy, gdyż rynek lotniczy tak szybko się nie odbudowuje, a zapotrzebowanie na nowe silniki nie wzrośnie.